Pierwsza porażka Mateco.
⚽ Dzień rozpoczęliśmy bardzo ciekawym starciem ekstraklasy. Mateco Huby podejmowało The Crazy Gang. Mistrzowie przyszli w okrojonym składzie, brakowało m.in Grzegorza Paukszta, filaru obrony Mateco. Jak można się było spodziewać, mecz rozpoczął się spokojnie, Mateco nie forsowało tempa, a goście czekali na swoje okazje. Pierwsza dobra okazja była w 4 minucie, Trebenda dostał podanie na wolne pole, miał przed sobą już tylko bramkarza, ale piłka była zagrana nieco za mocno i nie mając wyjścia musiał uderzać, uderzył mocno i w światło bramki, ale golkiper gospodarzy wybił piłkę na rzut rożny. Chwilę później Mateco wyszło z kontrą, piłkę dostał Zarówny, pierwszy strzał zablokowany przez obrońcę, Zarówny poprawia, ale strzela obok bramki. W 8′ powinno być 0-1, kontra TCG, Szczepan Kuś zaskoczył wszystkich i podał do Adama Poniewozika, który miał przed sobą już tylko bramkarza, ale fatalnie uderzył i nie trafił w bramkę. W 13 minucie rzut wolny ok. 20 metrów przed bramką gospodarzy, do piłki podbiega Beniamin Kuś, uderza po ziemi, piłka przelatuje przez mur i trafia pod nogi Grzegorza Marca, który bez zastanowienia pakuje futbolówkę do bramki, 0-1. Szybka odpowiedź Mateco! W 16 minucie Kowalkowski podaje do niepilnowanego Zarównego, który ma mnóstwo miejsca, najlepszy napastnik Mateco przyjmuje piłkę i precyzyjnym strzałem posyła ją do bramki przy samym słupku, 1-1. Do przerwy remis 1:1.
Po zmianie stron kolejna bramka dla gości, Jakub Masztalerz wyrzuca piłkę bezpośrednio na połowę rywala, do piłki pierwszy dopada Beniamin Kuś, wyprzedza obrońców i trąca piłkę obok bramkarza, 1-2. Cztery minuty później jest już 1-3, Szczepan Kuś dostaje piłkę na lewym skrzydle, schodzi do środka, kładąc na ziemi obrońcę, i uderza po ziemi przy bezradnym bramkarzu Mateco. W 30 minucie kolejna bramka, fatalny błąd obrony Mateco, która oddaje piłkę zawodnikowi TCG, Czogała pędzi w kierunku bramki i strzela po ziemi, bramkarz znowu był blisko, ale kolejny raz musiał wyciągać piłkę z siatki. W ostatnich 10 minutach Mateco przejęło inicjatywę, już 32 minucie bramkę mógł zdobyć Skowroński, który odebrał piłkę obrońcy, zszedł do środka, uderzył, piłka minęła bramkarza, ale poprzeczka uratowała gości. Chwilę później kolejna sytuacja gospodarzy, Zarówny dostaje piłkę 3 metry przed bramką, uderza z pierwszej piłki, ale obrońca blokuje strzał. The Crazy Gang wygrywa 4:1 i awansuje na pierwsze miejsce w ekstraklasie! Najlepszym zawodnikiem spotkania Szczepan Kuś. Goście zagrali bardzo dobre spotkanie i wygrali w pełni zasłużenie.
⚽ O 19:30 oglądaliśmy kolejne stracie z najwyższej ligi, Gumzamet Fidasz podejmował Olimpię Sępolno. Oba zespoły mają problemy kadrowe i w sumie mieliśmy tylko jednego rezerwowego (po stronie Olimpii). Do gospodarzy powrócił Nazar Molodovets, który jeszcze niedawno zapowiadał, że ten sezon będzie musiał pauzować ze względów zdrowotnych. Pierwszą dobrą sytuację mieliśmy w 5 minucie gdy Święcicki dostał precyzyjne podanie w pole karne Olimpii, ale zawodnik z 7 z tyłu koszulki źle przyjął piłkę i natychmiast został wypchnięty w stronę linii bocznej przez obronę gości. Pierwsza połowa była bardzo schematyczna, Fidasz długo utrzymywał się przy piłce, powoli budował akcję, a jednocześnie nie pozwalał Olimpii rozwinąć skrzydeł. Pierwsza szansa dla gości miała miejsce w 8 minucie gdy Furmanek uderzał z rzutu wolnego z lewego skrzydła, ale piłka odbiła się od jednego z zawodników stojących w polu karnym i wróciła na połowę Olimpii. W 20 minucie pada pierwsza bramka, Nazar Molodovets łamie z lewego skrzydła do środka, podaje w uliczkę do Święcickiego, ten odgrywa z pierwszej piłki do środka do nabiegającego Igora Gonczarow, który mocno uderza z kilku metrów i nie daje szans bramkarzowi, 1-0. Chwilę później sędzia kończy pierwszą połowę. W drugiej połowie gorąco zrobiło się w 25 minucie gdy czerwoną kartkę zobaczył Michał Furmanek. Wszystko rozpoczęło się od faulu Święcickiego na Furmanku gdzie Święcicki twierdził, że rywal symuluje, chwilę później przy stałym fragmencie gry Święcicki prowokował rywala, który nie wytrzymał i niesportowo zaatakował rywala, Olimpia może mówić o pechu, bo sędzia był odwrócony plecami w trakcie prowokacji Święcickiego, ale zauważył odpowiedź Furmanka i tego drugiego musiał wyrzucić z boiska. Dwie minuty później drugą bramkę strzelił Igor Gonczarow i Fidasz prowadził 2:0. Olimpia błyskawicznie odpowiedziała, Romanowski z lewego skrzydła zagrywa do środka, piłkę dostaje Łobodziec, który pewnie pokonuje Kamińskiego, 1-2. Trzy minuty później piękna bramka Olimpii, Romanowski ma piłkę ponad 15 metrów przed bramką, może rozegrać do boków, ale decyduje się na strzał, uderzył mocno i precyzyjnie i Olimpia odrobiła stratę, 2-2. Gdy wydawało się, że jednak ten mecz zakończy się remisem do głosu ponownie doszedł Gonczarow, który strzelił najpierw w 35 mincie, a następnie w 38 i Gumzamet wygrał 4:2. Najlepszym zawodnikiem meczu został oczywiście Igor Gonczarow, który strzelił wszystkie 4 bramki dla gospodarzy. Fidasz wygrał swój pierwszy mecz ligowy w tym sezonie (wcześniej przegrał z TCG 1:3).
⚽ O 20:20 przeskoczyliśmy do 2. ligi, In Time Express Logistics grało z Partizanem Wrocław. Od początku spotkania pozytywnie zaskoczył nas Partizan, który w pierwszym swoim meczu przegrał 0:4 z Millennium. Tym razem zespół Dawida Dimitrowa od początku zaczął równorzędną walkę z In Time, Partizan grał szybko i agresywnie w odbiorze. Pierwszą bramkę oglądaliśmy w 13 minucie, prosta strata na połowie zaowocowała szybką piłką do Łukasza Grzywińskiego, który minął wychodzącego bramkarza i choć wyrzucił się tym pod linię końcową, to zdołał opanować piłkę, przymierzyć i strzelić do bramki, 1-0. Chwilę później chyba najważniejsza sytuacja dla gości, strzał na bramkę gospodarzy, piłkę próbuje łapać Juczyszyn, ale ta ucieka mu do boku, dopada do niej kapitan Partizana, ale za bardzo odchyla się przy strzale i choć do bramki było ok 2 metrów, to strzela wysoko nad bramką. Chwilę później jest już 2-0, Grzywiński wygrywa starcie z obrońcami i trąca piłkę do Yuriego Khomenko, który pakuje piłkę w samo okienko! Do przerwy 2:0. Po zmianie stron Partizan wyraźnie siadł co łatwo wykorzystali gospodarze, w 26 minucie przepiękną bramkę strzelił Łukasz Grzywiński, który przyjął piłkę na bocznej linii pola karnego, poczekał na wychodzącego bramkarza i lobem posłał piłkę do siatki, 3-0. Kolejna bramka pada w 32 minucie, kolejny raz na listę strzelców wpisuje się Łukasz Grzywiński, tym razem uderza ze środka pola, lekko, ale dokładnie i piłka wpada przy samym słupku. W 34 minucie wynik ustala… oczywiście Łukasz Grzywiński, który zagrywa na prawe skrzydło do Rodaka, ten odgrywa do środka, a Grzywiński strzela obok bramkarza. In Time wygrywa 5:0 i choć to dopiero 3 kolejka, to już teraz można powiedzieć, że jest to jeden z głównych kandydatów do awansu. Zawodnikiem spotkania zostaje Łukasz Grzywiński, który może stać się gwiazdą 2. ligi.
⚽ Na koniec dnia starcie Politechniki ORY z Breslauerem SC 08. Pierwszą sytuację mieli goście, Trela dośrodkował z autu w pole karne, najwyżej wyskoczył Dusza i choć nie trafił piłką do bramki, to było pierwsze poważne ostrzeżenie dla Politechniki, która była przecież faworytem spotkania. W kolejnych minutach oglądaliśmy bezradność gospodarzy, którzy próbowali długo rozgrywać piłkę, ale swobodę mieli tylko na własnej połowie, natomiast po przekroczeniu linii środkowej natychmiast byli atakowani przez rywali, którzy nie popełniali błędów. W 8 minucie dwie minuty kary dla Treli, który niebezpiecznie „porysował” przeciwnika po achillesie. W 13 minucie dobra akcja Kamila Zycha, który uciekł obrońcy, oddał strzał, ale kąt był zbyt ostry i Derlikiewicz zdołał zbić piłkę na rzut rożny. W 17 minucie rzut wolny dla Breslauera, piłkę szybko ustawia Trela, strzela, bramkarz odbija, ale piłka i tak wpada do bramki….. tymczasem sędzia gwiżdże i cofa piłkę do rzutu wolnego, bo minimalnie przed oddaniem strzału przez Trelę pokazał, że rzut wolny będzie grany na gwizdek! W powtórce Trela strzela prosto w mur i cała drużyna gości ma pretensje do sędziego. Do przerwy wynik pozostał bezbramkowy. W 26 minucie dramat Breslauera, Hnatyk zagrywa piętką na połowie rywala, ale na tyle niefortunnie, że piłkę przejmują gospodarze i po chwili mają przewagę 2 na 1, Liniewicz dogrywa do Jaśkowiaka, a ten ze stoickim spokojem strzela w krótki róg, 1-0. Na kolejną bramkę musieliśmy czekać aż do 36 minuty, kolejny raz prosta strata zawodnika gości w okolicy środka boiska, piłkę dostaje Liniewicz i będąc na wprost bramki decyduje się na strzał, piłka wydaje się przeleciała blisko bramkarza, ale ten był chyba zasłonięty i Politechnika ORA wygrywa już 2:0. W 40 minucie odpowiedź gości! zamieszanie po rzucie rożnym, Hnatyk zagrywa w ciemno w poprzek boiska, a na długim słupku czeka Trela, który pakuje piłkę do pustej bramki, 2-1. Koniec mecz, Politechnika ORA wygrywa kolejny mecz i ponownie zrównuje się punktami z AC Polanką. Najlepszym zawodnikiem meczu Aleks Liniewicz.
Komplet wyników
Mateco Huby 1:4 The Crazy Gang
Gumzamet Fidasz 4:2 Olimpia Sępolno
In Time EL 5:0 Partizan Wrocław
Politechnika ORA 2:1 Breslauer SC 08
Bramki z poniedziałkowych spotkań