Czwartek pełen niespodzianek
Dzień rozpoczęliśmy od starcia drugoligowców, Partizan Wrocław, który po 2 meczach wciąż miał 0 pkt, podejmował lidera tabeli – Miah Kuda. Oba zespoły grały w okrojonych składach, ale najbardziej w oczy rzucała się nieobecność Thaigo Mello z MK, który z powodu kontuzji na pewno szybko nie pojawi się na boisku. Od początku spotkania inicjatywę przejęli gospodarze. Aktywny był szczególnie Kamil Gawęda, który już w pierwszych 5 minutach mógł zdobyć 2 bramki. Goście nie przypominali siebie z poprzednich meczy, grali powoli, niezbyt dokładnie i oddali pole rywalom, ich najlepsza sytuacja w pierwszych 10 minutach była rzutem wolnym, ale rozegrali go na krótko i zaraz zostali wypchnięci przez rywali. Pierwsza bramka padła w 14 minucie gdy Gawęda został w polu karnym przeciwnika sam i gdy doszła do niego piłka, po prostu nie mógł zmarnować okazji i bez problemu pokonał bramkarza. Kolejny gol padł 4 minuty później gdy Dymitrow wypuścił Paciucha i kolejny raz bramkarz MK był bez szans. W drugiej połowie MK grało już lepiej, ale Partizan miał korzystny wynik i mógł skupić się na defensywie i do końca meczu nie oglądaliśmy już bramek. Partizan zasłużenie wygrywa spotkanie, a najlepszym zawodnikiem meczu zostaje Kamil Gawęda. Jeśli Partizan dalej będzie grał na tym poziomie, to ma szansę skończyć w górze tabeli. Miah Kuda szybko muis pozbierać się po porażce, bo zagrali po prostu źle, być może zlekceważyli rywala, a być może tak wpłynęła na nich kontuzja Mello, ale z taką grą mogą mieć spore problemy by awansować do 1. ligi.
O 18:40 rozgrywaliśmy ostatni mecz 1. rundy Pucharu Ligi, Wypici Team (2. liga) podejmowali Primaverę (1. liga). Od początku przewagę mieli gospodarze, a szczególnie po stałych fragmentach, w samej pierwszej połowie Wypici powinni zdobyć co najmniej 2 bramki, ale Hutnik i Niciejewski, którzy wygrywali pojedynki główkowe, nie trafiali do bramki. Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowo, ale lepsze wrażenie pozostawili drugoligowcy. W drugiej części gra już bardziej wyrównana, Primavera ustawiała się już lepiej i nie pozwalała rozwinąć skrzydeł gospodarzom. W 29 minucie fatalnej kontuzji doznał Piotr Niciejwski, któremu po wyskoku coś stało się w kolano i po dłuższej przerwie z pomocą zawodników zszedł z boiska. Choć na boisku było już więcej miejsca, to wciąż żaden z zespołów nie potrafił trafić do bramki przeciwnika i mecz zakończył się remisem 0:0, a to oznaczało, że zwycięzcę wyłonią rzuty karne, a tu jak zawsze mogło się wydarzyć wszystko. Zaczęła Primavera i zaczęła źle, co prawda bramkarz był bez szans przy strzale Markowskiego, ale piłka trafia w słupek i nie ma bramki! Próba gospodarzy, ale Pasieka wyczuł rywala i złapał piłkę. W drugiej serii oba zespoły wykorzystały swoje próby i było 1:1. Szanse Primavery przedłużył Zolnik, który strzelił w przeciwnym kierunku niż poszedł bramkarz. O losach Wypitych zadecydować miał rzut karny wykonywany przez Damian Hutnika, gol oznaczał kolejną serię, jeśli nie trafi, to dalej przeszłaby Primavera. Hutnik nie trafia w światło bramki… trafia w poprzeczkę i… piłka wpada do bramki, 3-3. Dopiero 5 seria dała odpowiedź kto awansuje, zawodnik Wypitych przy swojej próbie uderzył zbyt łatwo, Pasieka dobrze wybrał stronę i nie mógł tego nie obronić, choć strzał był mocny, to golkiper Primavery wybił piłkę i to pierwszoligowiec będzie grał w 2. rundzie Pucharu Ligi.
Na koniec dnia najciekawsze wydarzenie, Anonymous podejmował Primaverę. Fantastycznie rozpoczęli mecz gospodarze, w 4 minucie Janiak podał prostopadle do Przybyły, a ten strzelił przepiękną bramkę z woleja! Elektrotim szybko się otrząsnął i zaczął atakować rywala, szczególnie aktywni byli Madej i Duziak, ale ich strzały najczęściej były blokowane przez obrońców. W 13 minucie koronkową akcję gospodarzy kończy Muczyński i jest 2-0. Szybka odpowiedź gości, dośrodkowanie z rzutu rożnego wykorzystuje najaktywniejszy gracz na boisku – Damian Madej i jest tylko 2-1. Ponownie dobre otwarcie gospodarzy, którzy 2 minuty po wznowieniu gry strzelają na 3:1. Trzy minuty później odpowiedź Madeja i jest 3-2. Ostatnie 15 minut, to próby gości na stworzenie jakiejkolwiek sytuacji, ale dobrze grająca defensywa Anonymous nie pozwalała im na zbyt wiele. Największym problemem Elektrotimu był fakt, że nie miał kto odciążyć Madeja, który dwoił się i troił by coś zrobić, ale rywal, w drugiej części meczu, był już na to gotowy i starali się podwajać krycie przy Madeju. W 39 minucie wynik spotkania ustalił Krzysztof Mazurczak, który po szybkiej kontrze miał już pustą bramkę, przy jego golu asystę zanotował Marcin Pajtak. Anonymous dzięki pierwszemu zwycięstwu awansował na 4 pozycję w tabeli. Najlepszym zawodnikiem Krzysztof Mazurczak.